- Słuchaj, jestem gotów by wam to wynagrodzić. Jeśli ona zrobi co chcę.
Serena zasyczała, pokazując kły.
- Mogłabyś występować w reklamie Colgate - ironicznie stwierdziła hybryda.
Obydwoje przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Szkarłatnooka wampirzyca czuła, jak przez jej ciało przechodzą... dreszcze? Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Chciała pokazać Klausowi swoją groźną stronę. Tymczasem on zbył ją głupim tekstem. Czuła, jak wzbiera w niej złość.
- Serena!
Krzyk Luny wystarczył, aby ją uspokoić. Wiedziała, że traci nad sobą panowanie. Co stało się z tą spokojną Sereną, wpatrzoną w Klausa jak w obrazek?
"Zniknęła i na pewno nie wróci" - pomyślała.
- Dziękuję, kochana Luno - powiedział Klaus z lekkim uśmiechem. Tym razem krew w Serenie zawrzała. Odsunęła krzesło i wstała od stołu. Odeszła, nim ktoś zdążył się odezwać. Nie chciała przebywać w tym domu.
"Co się ze mną dzieje? Czemu tak bardzo wkurzyły mnie te słowa?"
Nie chciała się przyznać do uczucia, jakim go darzyła. Nie chciała pogodzić się z tym, że "Kochana Luno" zabolało ją tak bardzo. Nie chciała okazać swojej...
"Nie! Nawet nie mam zamiaru o tym myśleć!"
***
- Co ją tak nagle ugryzło? - zastanawiała się Luna.
- Nie mam bladego pojęcia - powiedział Klaus. Jednak kłamał. W rzeczywistości doskonale wiedział. Elijah najwyraźniej też. Bacznie obserwował reakcję swojego brata, jednak Klaus nic po sobie nie pokazywał.
"Mój brat jest taki zagadkowy..." - stwierdził w myślach starszy Mikaelson. Bardzo zależało mu na zjednoczeniu rodziny, a odnalezienie Luny i Sereny znacznie przybliżyło ich do tego celu. Przynajmniej według niego.
Klaus za to wpatrywał się w drzwi, w których przed chwilą zniknęła szkarłatnooka. Wiedział, że osiągnął swój cel - wzbudził w Serenie zazdrość. Był pewny, że to niszczycielskie uczucie skłoni ją do posłuszeństwa. W końcu go kochała, prawda?
***
"Nie kocham go, prawda?"
Żałosne. Nie potrafiła nawet oszukać samej siebie, a co dopiero innych. To uczucie ją przerosło. Czemu nie została w tym cholernym Lynchburgu, kiedy miała okazję?
"Musiałam ochronić Lunę przed pochopnymi decyzjami." - serwowała sobie kolejne kłamstwo. Prawda oczywiście była taka, że coś ją ciągnęło do Pierwotnych. Nieważne, jak bardzo nienawidziła Klausa. Jakaś cząstka niej nadal go kochała.
"A szlag by to. Bourbon najlepszy na wszystko" - skierowała swoje kroki w stronę Mystic Grill.
***
Nie tylko Serena miała dziś ochotę zatopić smutki w alkoholu. Damon Salvatore siedział przy barze, osuszając kolejną szklankę. Matt Donovan patrzył na to z niedowierzaniem. Damon przechodził dziś samego siebie.
W tej chwili do środka weszła Serena. Omiotła spojrzeniem wszystkich ludzi i z rezygnacją zajęła miejsce koło Salvatore'a. Wampir popatrzył na nią. Zadziwiły go jej szkarłatne oczy.
- Witam, dziewczyno z horroru, chyba pomyliłaś drogę. Tu nie odbywa się bal przebierańców - sarkastycznie stwierdził.
- Zapewniam cię, że w moim wyglądzie nie ma nic sztucznego - warknęła Serena.
"Ona kłamie" - pomyślał Damon - "Nigdy nie widziałem kogoś, kto miałby naturalnie czerwone oczy. I w dodatku czarne falowane włosy."
- No to w takim razie skąd jesteś? Ze "Zmierzchu"?
- Nie do końca.
Damon zmarszczył czoło. Nie wiedział, co ta odpowiedź miała oznaczać.
- Zdziwiony, chłopczyku? Muszę ci powiedzieć, że rozmawiasz z nie tym wampirem co trzeba. Nie jestem wegetarianką - jej oczy błysnęły.
***
- Stefan, widziałeś może Damona? - spytała Elena.
- Siedzi w swoim ulubionym miejscu.
- A ty nawet nie pilnujesz, żeby po pijaku nie zrobił nic głupiego?
- Spokojnie, wampiry się przecież nie rozmnażają.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi - parsknęła sfrustrowana dziewczyna.
- Próbowałem być zabawny. Zły moment?
- Ta.
- Dobrze, następnym razem postaram się mieć lepsze wyczucie. Idziemy go pilnować.
- W końcu mówisz do rzeczy.
***
- Wyjdźmy na zewnątrz - rozkazała Serena, patrząc w oczy Damona. Ten natychmiastowo wstał. Opuścili Mystic Grill.
- Za mną - powiedziała wampirzyca władczo.
Szli przez miasto, póki Serena nie zatrzymała się w jakimś odludnym miejscu.
- Nie krzycz. Teraz ugasisz moje pragnienie, cwaniaczku. Nie ruszaj się.
Serena obnażyła kły. Rzuciła się na Damona. Ten momentalnie złapał ją za szyję.
- Jest tylko jeden problem - powiedział Salvatore - Wampir nie może zahipnotyzować innego wampira.
- Ooo, zrobiło się ciekawie - Serena uśmiechnęła się szyderczo. Chwyciła rękę Damona, zamierzając przerzucić go przez barki. Nie udało się to, ponieważ wampir wyrwał ją z jej uścisku.
- No, no, waleczna babka.
- Nie widziałeś jeszcze wszystkiego.
- To mi pokaż.
Serena rzuciła się na Damona, powalając go na ziemię. Ten desperacko próbował zdobyć przewagę. Walczyli zajadle, jak lwy.
- Nie puszczę ci płazem tych głupich komentarzy. Odszczekasz to - warknęła.
- Uważaj. Potrafię być groźny, jeśli spuści się mnie ze smyczy - odpyskował.
***
Elena i Stefan weszli do Mystic Grill. Rozejrzeli się po pomieszczeniu.
- Co jest? - spytał Stefan - Po Damonie ani śladu.
- Matt! - Elena podbiegła do baru.
- Co się stało? - spytał zaniepokojony chłopak.
- Gdzie ten niezrównoważony psychopata Damon? Chyba nie zrobił nic głupiego?
- O ile wiem, to nie zaciągnął żadnej kobiety do łóżka.
- Co wam dziś odbija? - spytała wściekła dziewczyna.
- Tak właściwie to na co ci on?
- Miał dziś jeden z tych swoich humorów. Wolę go mieć na oku.
- Właśnie niedawno wyszedł - powiedział Matt.
- Jak to wyszedł? - zapytał Stefan - Dokąd?
- Nie mam pojęcia, ale wychodził w towarzystwie pewnej czarnowłosej dziewczyny.
- Czarnowłosej? - zdziwił się Salvatore - Nie znam żadnej. A ty, Eleno?
Dziewczyna milczała.
- Eleno?
Młoda Gilbert przez chwilę stała w bezruchu. Po chwili, drżącymi wargami wyszeptała:
- Czarnowłosa dziewczyna...
______________________________
Noooo, trochę mnie tu nie było. Tak trochę więcej niż trochę xD Postaram się bardziej systematycznie dodawać notki. Mam nadzieję, że wprowadziłam trochę grozy do tego opowiadania xD Jako zadośćuczynienie wstawiam filmik z Damonem ^^ https://www.youtube.com/watch?v=JOOnPWNOgVs
Nie chciała się przyznać do uczucia, jakim go darzyła. Nie chciała pogodzić się z tym, że "Kochana Luno" zabolało ją tak bardzo. Nie chciała okazać swojej...
"Nie! Nawet nie mam zamiaru o tym myśleć!"
***
- Co ją tak nagle ugryzło? - zastanawiała się Luna.
- Nie mam bladego pojęcia - powiedział Klaus. Jednak kłamał. W rzeczywistości doskonale wiedział. Elijah najwyraźniej też. Bacznie obserwował reakcję swojego brata, jednak Klaus nic po sobie nie pokazywał.
"Mój brat jest taki zagadkowy..." - stwierdził w myślach starszy Mikaelson. Bardzo zależało mu na zjednoczeniu rodziny, a odnalezienie Luny i Sereny znacznie przybliżyło ich do tego celu. Przynajmniej według niego.
Klaus za to wpatrywał się w drzwi, w których przed chwilą zniknęła szkarłatnooka. Wiedział, że osiągnął swój cel - wzbudził w Serenie zazdrość. Był pewny, że to niszczycielskie uczucie skłoni ją do posłuszeństwa. W końcu go kochała, prawda?
***
"Nie kocham go, prawda?"
Żałosne. Nie potrafiła nawet oszukać samej siebie, a co dopiero innych. To uczucie ją przerosło. Czemu nie została w tym cholernym Lynchburgu, kiedy miała okazję?
"Musiałam ochronić Lunę przed pochopnymi decyzjami." - serwowała sobie kolejne kłamstwo. Prawda oczywiście była taka, że coś ją ciągnęło do Pierwotnych. Nieważne, jak bardzo nienawidziła Klausa. Jakaś cząstka niej nadal go kochała.
"A szlag by to. Bourbon najlepszy na wszystko" - skierowała swoje kroki w stronę Mystic Grill.
***
Nie tylko Serena miała dziś ochotę zatopić smutki w alkoholu. Damon Salvatore siedział przy barze, osuszając kolejną szklankę. Matt Donovan patrzył na to z niedowierzaniem. Damon przechodził dziś samego siebie.
W tej chwili do środka weszła Serena. Omiotła spojrzeniem wszystkich ludzi i z rezygnacją zajęła miejsce koło Salvatore'a. Wampir popatrzył na nią. Zadziwiły go jej szkarłatne oczy.
- Witam, dziewczyno z horroru, chyba pomyliłaś drogę. Tu nie odbywa się bal przebierańców - sarkastycznie stwierdził.
- Zapewniam cię, że w moim wyglądzie nie ma nic sztucznego - warknęła Serena.
"Ona kłamie" - pomyślał Damon - "Nigdy nie widziałem kogoś, kto miałby naturalnie czerwone oczy. I w dodatku czarne falowane włosy."
- No to w takim razie skąd jesteś? Ze "Zmierzchu"?
- Nie do końca.
Damon zmarszczył czoło. Nie wiedział, co ta odpowiedź miała oznaczać.
- Zdziwiony, chłopczyku? Muszę ci powiedzieć, że rozmawiasz z nie tym wampirem co trzeba. Nie jestem wegetarianką - jej oczy błysnęły.
***
- Stefan, widziałeś może Damona? - spytała Elena.
- Siedzi w swoim ulubionym miejscu.
- A ty nawet nie pilnujesz, żeby po pijaku nie zrobił nic głupiego?
- Spokojnie, wampiry się przecież nie rozmnażają.
- Wiesz, że nie o to mi chodzi - parsknęła sfrustrowana dziewczyna.
- Próbowałem być zabawny. Zły moment?
- Ta.
- Dobrze, następnym razem postaram się mieć lepsze wyczucie. Idziemy go pilnować.
- W końcu mówisz do rzeczy.
***
- Wyjdźmy na zewnątrz - rozkazała Serena, patrząc w oczy Damona. Ten natychmiastowo wstał. Opuścili Mystic Grill.
- Za mną - powiedziała wampirzyca władczo.
Szli przez miasto, póki Serena nie zatrzymała się w jakimś odludnym miejscu.
- Nie krzycz. Teraz ugasisz moje pragnienie, cwaniaczku. Nie ruszaj się.
Serena obnażyła kły. Rzuciła się na Damona. Ten momentalnie złapał ją za szyję.
- Jest tylko jeden problem - powiedział Salvatore - Wampir nie może zahipnotyzować innego wampira.
- Ooo, zrobiło się ciekawie - Serena uśmiechnęła się szyderczo. Chwyciła rękę Damona, zamierzając przerzucić go przez barki. Nie udało się to, ponieważ wampir wyrwał ją z jej uścisku.
- No, no, waleczna babka.
- Nie widziałeś jeszcze wszystkiego.
- To mi pokaż.
Serena rzuciła się na Damona, powalając go na ziemię. Ten desperacko próbował zdobyć przewagę. Walczyli zajadle, jak lwy.
- Nie puszczę ci płazem tych głupich komentarzy. Odszczekasz to - warknęła.
- Uważaj. Potrafię być groźny, jeśli spuści się mnie ze smyczy - odpyskował.
***
Elena i Stefan weszli do Mystic Grill. Rozejrzeli się po pomieszczeniu.
- Co jest? - spytał Stefan - Po Damonie ani śladu.
- Matt! - Elena podbiegła do baru.
- Co się stało? - spytał zaniepokojony chłopak.
- Gdzie ten niezrównoważony psychopata Damon? Chyba nie zrobił nic głupiego?
- O ile wiem, to nie zaciągnął żadnej kobiety do łóżka.
- Co wam dziś odbija? - spytała wściekła dziewczyna.
- Tak właściwie to na co ci on?
- Miał dziś jeden z tych swoich humorów. Wolę go mieć na oku.
- Właśnie niedawno wyszedł - powiedział Matt.
- Jak to wyszedł? - zapytał Stefan - Dokąd?
- Nie mam pojęcia, ale wychodził w towarzystwie pewnej czarnowłosej dziewczyny.
- Czarnowłosej? - zdziwił się Salvatore - Nie znam żadnej. A ty, Eleno?
Dziewczyna milczała.
- Eleno?
Młoda Gilbert przez chwilę stała w bezruchu. Po chwili, drżącymi wargami wyszeptała:
- Czarnowłosa dziewczyna...
______________________________
Noooo, trochę mnie tu nie było. Tak trochę więcej niż trochę xD Postaram się bardziej systematycznie dodawać notki. Mam nadzieję, że wprowadziłam trochę grozy do tego opowiadania xD Jako zadośćuczynienie wstawiam filmik z Damonem ^^ https://www.youtube.com/watch?v=JOOnPWNOgVs